|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Meg
Administrator
Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Krainy Deszczowców
|
Wysłany: Nie 18:59, 10 Gru 2006 Temat postu: Najstraszniejsze opowiadanie o Strachu na Wróble. |
|
|
No i znowu Meg stworzyła coś na konkurs. Powiem tak: dzieło alternatywne. Już dawno chodziło mi takie coś pogłowie, tyle że nie miałam gdzie wykorzystać swojego pomysłu. Ciekawa jestem reakcji . Za skutki uboczne nie odpowiadam.
„Najstraszniejsze opowiadanie o Strachu na Wróble”
„Strach ma wielkie oczy” - mawiali, zamykając drzwi starej, dębowej szafy. - „Narasta w ciemnościach, a wyobraźnia to wróg człowieka, źródło wszelkiego lęku.”
Niepojęte jest jak bardzo zwykły kwiat może przypominać budzącą grozę zjawę rodem z sennych koszmarów, a cichy stukot mysich kroków, dochodzący ze strychu - szept potwornej maszkary. Noc jest nieodłączną towarzyszką strachu. Jednak lęk przed ciemnością jest lękiem przed nieznanym, niczym więcej.
„Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.”
Oscar Wilde
Wiatr wył wśród złotych liści wierzb i strzelistych olch, poruszając zeschłym sitowiem porastającym brzegi niewielkiego stawu. Pokryta grubym kożuchem zielonej rzęsy wodnej powierzchnia jeziora marszczyła się i falowała nieznacznie, obmywając rosnącą wokół bagienną roślinność. Mała dziewczynka z uwagą śledziła spacer czerwonej biedronki po jej wyprostowanym palcu, próbując policzyć kropki, którymi liczne usiane były niewielkie skrzydełka owada.
Jedna, druga, trzecia...
Z oddali doszło jej uszu kwakanie spłoszonej kaczki, odlatującej w kierunku ciemnej ściany lasu wrzynającej się ostrym klinem w rozległe, puste pole. Uniosła gwałtownie głowę, napotykając wzrokiem spojrzenie dwóch, czarnych jak węgle, okrągłych oczu. Dziurawy słomkowy kapelusz rzucał cień na resztę twarzy nieznajomego, na której gościł groźny, złośliwy grymas. Spod wypłowiałej i w wielu miejscach rozdartej koszuli wystawały pęki słomy. Strach na Wróble zdawał się wyciągać ku niej długie, drewniane ręce, chwiejąc się i skrzypiąc żałośnie na wzmagającym się wietrze. Dziewczynka ogarnięta niemym przerażeniem schowała się za fałdą matczynej spódnicy, uspokajana cichym głosem rodzicielki.
„Strach boi się odważnych”
Józef Bułatowicz
Nigdy nie miała dość odwagi, a teraz nawet ta znikoma część ją opuściła. Bała się. „Strach ma wielkie oczy”- kołatało jej w głowie, zagłuszając wszechobecną ciszę.
Ale ile w tym prawdy?
Nie umiała odpowiedzieć.
Dla niej strach miał oczy z czarnych guzików i słomkowy kapelusz.
Skuliła się w rogu małego, kwadratowego pokoju o wyłożonych miękkim materacem, białych ścianach, osłaniając oczy przed nienaturalnie jasnym światłem okrągłej lampy.
„Boję się ciszy, wtedy się własne serce słyszy”
Jan Izydor Sztaudynger
Nie pamiętała już ile lat minęło odkąd po raz pierwszy ujrzała oblicze lęku. Straciła poczucie czasu, zagłębiając się w szarą nicość. Życie płynęło leniwym, miarowym tempem. Uciekało przez palce. Prześladowały ją nocne koszmary. Przestała odróżniać sen od jawy. Świat rozpadł się na milion kawałków, pozostawiając wszechogarniające uczucie pustki. Usłyszała ciche stukanie dobiegające zza kryształowej szyby. Zapewne zabłąkana mucha.
Nie miała racji.
Drzwi otworzyły się, bezgłośnie uderzając o pokrytą materacem ścianę. Po chwili prycza, na której siedziała ugięła się nieznacznie pod nowym ciężarem. Twarz chłopaka wydawała się być znajoma. Odgarnął z czoła jej splątane kosmyki. Milczał. Kątem oka uchwyciła jego pełne żalu spojrzenie.
Czy można pozbawić kogoś strachu? Czy można zabrać coś, co jest częścią ludzkiej natury?
Nikt nie ma takiej władzy. Na tym kończą się możliwości człowieka i jego wiedza.
Drżącą dłonią podał jej szklankę z wodą i garść tabletek, małych jak czarne paciorki. Jak oczy Stracha na Wróble zapamiętanego z dzieciństwa.
Poznajesz mnie?
Tym razem ona milczała.
Odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia, nie oglądając się za siebie. Zamek w drzwiach szczęknął cicho. Nagle zrozumiała. Tabletki rozsypały się po białej podłodze. Podbiegła do kryształowej szyby.
Jej krzyk stłumiły miękkie materace.
Gawrony spacerowały spokojnie po pokrytym grubą warstwą śniegu polu, od czasu do czasu rzucając ciekawskie spojrzenie ku stojącej samotnie postaci. Strach na Wróble dzielnie pełnił swoją funkcję, nieświadom, że nie robi ona już na nikim żadnego wrażenia. Zauważył jednak, że świat się zmienił. On niestety nie był jeszcze gotów na jakiekolwiek zmiany.
Pochylił się jedynie ze starości, schudł i stracił swój słomkowy kapelusz.
Ostatnio zmieniony przez Meg dnia Pon 20:53, 11 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Agnes
Administrator
Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 686
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Pon 19:38, 11 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Meg, jakież to jest cudowne
Jeśli takie opowiadanie chodzą ci po głowie i wymyślasz je w kościele, to pisz mi tu częściej.
Kurcze, dziwnie się tak pisze o Strasznym strachu na Wróble, gdyż on jakoś nigdy nie napawał mnie lękiem. Raczej żalem i smutkiem, a czasami nawet radością po obejrzeniu takiego krótkiego filmiku, który kiedyś nagrał mi dziadek.
Strach był tam pomalowany sprey'ami w różnokolorowe kwiatki i ptaki wcale się go nie bały.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|